niedziela, 29 września 2013

No i tydzień znowu minął...

Od wyjazdu Niemki trochę się działo. 
Po pierwsze byłam sama na zakupach w wielkim amerykańskim supermarkecie i powiem Wam, że to całkiem dobra zabawa, ale i czasochłonna. 
Miałam też swój pierwszy babysitting, czyli wieczór spędzony z dziećmi, bo zazwyczaj pracuję w ciągu dnia.
Co więcej, byłam też już na pierwszej dłuższej wyprawie samochodem w USA, jakieś 30 mil od mojego host-domku, no i najważniejsze w piątek zaliczyłam prawdziwą amerykańską imprezę!
Była to typowe universyteckie party. Dużo osób w jednym domu, czerwone kubeczki, głośna muzyka, 
a późnym wieczorem  grający zespół. Zabawa do białego rana, szkoda tylko, że rano trzeba wstać :)
Wczorajszy dzień spędziłam na odpoczywaniu i zakupach w wielgachnym centrum handlowym.
Dzisiaj wybieram się na lunch, a później na spotkanie z innymi Au Pair.
Na zakończenie dzisiejsza nutka nawiązaniem do piątku:


PAPA:*

wtorek, 24 września 2013

Nostalgia??? - No thanks!

Jak już Wam wcześniej wspominałam, dzisiaj rano Niemka- która spędził tu ostatni rok- wróciła do domu. To znaczy, że ja zostałam całkiem sama na stanowisku. 
Czy się boję? Nie, bo nie ma czego :) To raczej moje podopieczne ,,maluchy'' bardziej się boją mnie niż ja ich hehe. Czeka ich wiele zmian w najbliższym czasie i to może być troszkę stresujące, ale damy radę. Jestem pozytywnie nastawiona. Myślę, że ten tydzień będzie najtrudniejszy dla nas wszystkich, ale potem będzie tylko łatwiej.
Wraz z wyjazdem mojej poprzedniczki dopadła mnie nostalgia... pierwsza, odkąd postawiłam nogę na tym kontynencie. 
Nie jest to homesick, tylko po prostu czas rozmyśleń nad tym rokiem, nad tym co może się wydarzyć i nad tym co mnie ominie w Polsce. 
No cóż, jedno jest pewne... przez ten rok wiele się wydarzy i wiele się zmieni, a przede wszystkim ja się zmienię, bo to jest nieuniknione. 
Z nowości to powiem Wam, że mój host dad gra w nowym serialu który zwie się  ,,HOSTAGES".

Tymczasem, idę spać.
Trzymajcie się :*
PS. Nowe punkty w zakładce America - let's see

niedziela, 22 września 2013

2 weeks in the USA

Tak moi kochani.. to już dwa tygodnie odkąd jestem w USA. Czas leci jak szalony. 
Zdążyłam się przestawić na amerykańską strefę czasową, staram się prowadzić zdrowy tryb życia - na ile to możliwe w USA, biegam wieczorami i poznaję ile tylko mogę, aby przeżyć ten rok jak najlepiej.  Co więcej, odliczam czas do egzaminu i uczę się słówek - to wszystko tak ogółem.
W piątek wybrałam się na długi spacer z moją małą dwulatką w taka okolice:

Jeśli chodzi o detale, to wczoraj byłam z dziećmi na basenie w budynku który nazywa się YMCA ( to tłumaczy, dlaczego na wczorajszą piosenkę wybrałam właśnie YMCA!)
Potem miałam wolne, więc wybrałam się z Niemką na pyszny deserek - właśnie widać jak zdrowo się odżywiam haha

Niemka wraca do domu już we wtorek i będę spisana tylko na siebie :( No ale do odważnych świat należy.
Tak poza tym to dzisiaj dzień luźny i leniuchowanie, a teraz właśnie wybieramy się gdzieś na miasto.
Trzymajcie się cieplutko.
Bye :*



środa, 18 września 2013

Midweek

Hello, Hello People! Jak tam nastroje? U mnie wszystko pięknie, zgrabnie i na temat.
Tydzień zaczęłam już o 6:30 <omg>. Dzieci póki co grzeczne, atmosfera w domu fajna.
Nie mówiłam Wam nic chyba o tym, ale do końca tygodnia razem ze mną jest jeszcze dziewczyna z Niemiec, która wraca do Europy we wtorek. Mieszkała z moją HOST Family przez ostatni rok i wytrzymała, więc mam nadzieję, że mi też się uda.
Co jeszcze Wam powiedzieć?
Wczoraj byłam w Federal Office Building wyrobić sobie Social Security Number (SSN), który umożliwi mi chociażby założenie konta w banku. Czekając w poczekalni na swoją kolej poznałam dziewczynę z Chin, która przyjechała tu na studia. Mam jej numer i napisze tak szybko, jak dostanę kartę do telefonu.
Po załatwieniu spraw urzędowych poszłyśmy do Starbucks'a.
Czekając na mój transport do domu zrobiłam kilka zdjęć:




Później z moja host mom byłam też na zakupach w typowym amerykańskim markecie - wielkim, w którym wszystko można znaleźć:

A mój dzisiejszy dzień zaczęłam tak:
Moje Miśki :)

Teraz krótkie ogłoszenia duszpasterskie:
-przede wszystkim, dodałam 2 karty stron na blogu: America - let's see ;będę tam dodawać kolejne punkty i postaram się Wam pisać w postach kiedy to zrobię; i właśnie dzisiaj dodałam wpisy w zakładce America - let's see 
-po prawej stronie bloga jest zegar, który znów odlicza;tym razem czas do ACT tests, które mam 26 października; będę Wam pisała jak mi idzie nauka
-pomyślałam sobie, że po prawej stronie będę też umieszczać coś w stylu piosenki dnia :)

No to by było na tyle :)
See u soon!

niedziela, 15 września 2013

Syracuse...here I am

Dnia 12 września pożegnałam NYC i wyruszyłam do miasta, w którym spędzę prawdopodobnie najbliższy rok mojego życia (mówię prawdopodobnie, bo przecież wszystko może się zdarzyć) - Syracuse.


Nie jest to wielkie miasto jak NYC, ale bardzo ładne i co najważniejsze, uniwersyteckie!
Leciałam samolotem i bez przygód się nie obeszło. Otóż, na lotnisku w Newark'u okazało się, że jest wielki sztorm i samolot, o czasie (4:29pm) wystartować nie może. Tak więc, po długaśnym oczekiwaniu w punkcie pomocy, przebukowałam bilet na samolot o godzinie 9:50 pm, który miał wystartować, pod warunkiem, że pogoda się polepszy. Miałam trochę czekania, do tego doszły nerwy, no ale jakoś to poszło i oto jestem.
Z lotniska odebrał mnie host dad, bo dzieci zostały w domu z mamą. 
Wszyscy chcieli mi zrobić wielkie powitanie, ale z racji tego, że przyleciałam bardzo późno, dzieci poszły spać. Nie mniej jednak na ścianie zastałam taki obrazek, który straszecznie rozgrzał moje serducho!


W piątek wypoczywałam i poznawałam okolicę, a w sobotę byłam w kinie na prześmiesznym filmie 'We're the Millers'- który bardzo polecam na każdą okazję!
W niedzielę byłam w kościele - tak msze w kościele amerykańskim, wyglądają dokładnie tak jak na filmach :) - a potem był mały festyn.







Po południu odpoczywałam, a wieczorem miałam spotkanie z innymi Au Pair!Poszłyśmy do Tea Launche gdzie piłam pyszną herbatkę. 




To by było na tyle.
Bye :*

piątek, 13 września 2013

Notka chwilowa!!!

Hej wszystkim! Wiem, wiem... długo nie pisałam i tak dalej, ale to głownie dlatego, że czekam na zdjęcia z NYC od dziewczyn, a mają jakieś problemy z internetem więc jeszcze trochę to potrwa. 
Postanowiłam więc, że napiszę nowego posta z tego co się dzieje u mnie teraz i jak pierwsze wrażenia z USA i ten wpis będzie nad tą obecną notką, a jak dojdą mi zdjęcia to uzupełnię posty poniżej, a będziecie o tym wiedzieli dlatego, że wtedy zniknie ten pościk!

czwartek, 12 września 2013

Au Pair Academy

Teraz czas na kilka słów na temat szkolenia. Większość osób pewnie powie, że było nudne, żmudne, długie i monotonne. Z jednej strony tak to prawda, ale z drugiej pomimo tych wszystkich negatywnych epitetów było też bardzo pomocne. Z własnego punktu widzenia powiem, że przygotowało mnie do tego roku tutaj w USA i dzięki niemu mogłam dostać odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.
Co więcej, poznałam wiele ciekawych osób z różnych stron świata, w tym trzy Polki - Zuzie <3, Anie <3 i Julite <3 które chciałabym oczywiście pozdrowić i życzyć im wszystkiego dobrego w tym roku!
Mieliśmy też szybki kurs pierwszej pomocy i muszę przyznać, że w Polsce robi się to bardziej dokładnie.


To tyle na dziś :) 
Papatki :*

poniedziałek, 9 września 2013

Welcome the USA!!!!

Moi drodzy dotarłam! Do USA doleciałam planowo i około 1:00 pm postawiłam nogę na zupełnie nowej ziemi. Lot minął całkiem przyjemnie, chociaż bez turbulencji się nie obeszło. 





Procedura od wyjścia z samolotu do odebrania bagażu trwała jakieś 2h i po 3pm czasu nowojorskiego byłam już w hotelu, który sam w sobie jest bardzo przyjemny, lecz został wybudowany na totalnym zadupiu i dookoła nie ma kompletnie nic. Sytuację tą poprawia tylko tyle że w oddali widać wieżowce NYC.






Jutro rano zaczyna się szkolenie, ale o tym to potem bo padam z nóg!
Dobranoc


niedziela, 8 września 2013

Bye, bye PoLaNd

Dla większości osób, dzisiejszy dzień jest dniem całkiem normalnym. Jedni powiedzą, że to zwykła niedziela, inni że koniec weekendu i można by tak było wymieniać te wersje w nieskończoność.
Dla mnie jednak, 8 września jest dniem bardzo ważnym. To ostatnie godziny z rodziną  i przyjaciółmi w Polsce, tak więc korzystam jak tylko mogę i spędzam czas w gronie najbliższych mi osób. 
Cały weekend wyglądał podobnie. Masa pożegnań i dwie  ostatnie imprezy, ze mną w roli głównej. 
Do tego wszystkiego doszło też świętowanie urodziny Mamusi <3 (której, oczywiście jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego). 
A wszystko to dlatego moi drodzy, że za kilka godzin z lotniska w Krakowie wyruszam w moja dream trip do Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Pozdrawiam Was ten ostatni raz z ojczyzny, a następny post będzie już z za oceanu...




poniedziałek, 2 września 2013

One way ticket...

Dzisiaj bardzo króciutko o bilecie.
Mianowicie, bilet dostałam w wersji elektronicznej już kilka dni po final match, a mój lot wygląda tak:




No to tyle w tym temacie :)
A ponadto, dziś licznik wskazuje już tylko 6 dni!!! 

Na zakończenie małe nawiązanie do tytułu, czyli stare, dobre Eruption...





I'll be back soon!